E-mail, jeśli masz pytania, uwagi, pozdrowienia
Lubię Islandię
  • Start
  • Zorza polarna
  • Zwiedzanie
    • Mosfellsbær
    • Esja
    • Reykjanes
    • Złoty Krąg
    • Reykjavik
    • Baseny
    • Akranes i tunel
    • Gudrun i Jan
    • Poradnik
  • Smaki Islandii
  • Dziennik
    • 1. Pierwsze wrażenia
    • 2. Reykjavik i zorza
    • 3. Esja
    • 4. Reykjavik
    • 5. Złoty Krąg
    • 6. Wieloryb i maskonur
    • 7. Reykjanes
    • 8. Konie islandzkie
    • 9. Akranes i Mosfellsbær
    • 10. Ostatni raz Reykjavik
    • 11. Dzień polski
    • 12. The end
  • O nas
Mosfellsbær           I         Esja           I           Reykjanes         I           Złoty Krąg           I            Reykjavik            I             Baseny i Blue Lagoon           I            Akranes i tunel           I            Gudrun i Jan

Esja

To jest ta masywna góra, którą widać prawie z każdego miejsca w Reykjawiku. Wielka, rozłożysta, z ośnieżonym rozległym szczytem. Zmieniająca kolory w zależności od pory dnia. 

Wejście zimą

Trudno mi było znaleźć w internecie informacje, czy można na Esję wejść zimą. Wygląda dość groźnie. Ale doczytałam się, że u podnóża znajduje się Hiking Centre. Głupio wnioskując z wiele obiecującej nazwy (Centrum Turystyczne) uznałam, że to załatwi wszystko, tam się wszystkiego dowiemy.

Ze względów bezpieczeństwa, dzień wcześniej powiadomiłam Gudrun, gdzie się wybieramy. Nie jest to pionowy lodowiec pożerający ludzi żywcem, ale lepiej, żeby ktoś wiedział, gdzie jesteśmy. 

Gudrun nie zareagowała nerwowo na tę wiadomość, więc uznałam, że to bezpieczne. 

Hiking Centre. Chcieliśmy wypożyczyć tam sprzęt. A lokal  okazał się... restauracją czynną tylko w weekendy. Gospodarz zaprosił nas, gdybyśmy chcieli skorzystać z toalety, ale my nie tego chcieliśmy :) W końcu nazwa była bardzo obiecująca. 
Mężczyzna obejrzał nasze buty, po czym ocenił, że damy radę dojść prawie do pionowej grani. Ostrzegł, żebyśmy nie wchodzili bez raków i kijów na sam "top". 

U samych podnóży Esji rośnie kilka niskich sosen. Robią za cały las.  Wyżej łąki (latem muszą być zachwycające), zanikające kępy traw. Wyżej już głównie przebija bardzo stara magma przypominająca burzliwe dzieje, jakich góra musiała być świadkiem tysiące lat temu. Płaski szczyt ścięty przez lodowiec. 

Przyzwyczajona do polskich gór, wypatrywałam szlaków, map, informacji. 
Są szlaki, owszem, ale... wydają się zbędne. Esja jest łysa jak księżyc. Widać jak na dłoni gdzie biegnie ścieżka i którędy można na nią ewentualnie przejść. 
Szliśmy trochę szlakiem, trochę slalomem :) 
Im wyżej, tym bardziej ślisko. Były momenty (to akurat poza szlakiem, właśnie gdy szliśmy do ścieżki turystycznej "na  kreskę"), że szłam prawie na kolanach,  z powodu lodu. Pozycja "na cztery łapy", żeby w razie poślizgu nie rozwalić głowy i próbować się czegoś (czego?) łapać. 

Esja to relatywnie łatwa góra, ale nie wolno mieć w sobie pychy, nigdy. A zwłaszcza zimą. 

Kiedy osiągnęliśmy ok 450-500 m n.p.m. (a szliśmy od zera znad poziomu oceanu), poważnie zastanawialiśmy się czy nie zawrócić. 

Na dole piękne widoki. Na górze czarne granie, na które co jakiś czas nadziewały się chmury, mimo, iż był piękny słoneczny dzień. 

Uszliśmy jeszcze ok. 100 m wyżej, zjedliśmy kanapkę, napiliśmy się herbaty z termosu i zawróciliśmy. Byliśmy wystarczająco wysoko, by dotknąć chmur. Szczyt Esji bardzo często jest przykryty chmurami i takiej chmury dotykaliśmy, na granicy słońca i cienia. 

Siedzieliśmy sobie na głazach wolni i szczęśliwi. Lodowaty wiatr przelatywał nad wyspą, ale nam było ciepło. Śnieg, wiatr, słońce, chmury, wulkany pod stopami. Cudnie. 

Kusiło, żeby iść wyżej, bardzo. 

Mieliśmy jeszcze zapasu dnia, mieliśmy też jedzenie i picie, nie to nas zatrzymało. Było po prostu bardzo ślisko. A po takim lodzie trudniej idzie się w dół niż w górę. Zdrowy rozsądek. Za dużo o tym piszę? Zaraz się okaże, że wcale nie. 

***
Wróciliśmy bezpiecznie. 

Dwa dni później po całkiem ładnym przedpołudniu rozszalała się śnieżyca. W Polsce miewamy srogą zimę, Polacy dobrze znają burze śnieżne. Ale ta burza była inna. Silne opady śniegu w połączeniu silnym wiatrem sprawiły, że powstała biała ściana. Widoczność na 5-10 m.
W ten dzień na Esję wybrała się 30-osobowa grupa. W pewnym momencie jedna z uczestniczek wyprawy ześlizgnęła się ze zbocza. O 15. grupa powiadomiła służby ratunkowe. Ciało kobiety znaleziono ok. 18. 

Jak się tam dostać?

Góra znajduje się przy głównej krajowej drodze nr. 1. Łatwo tam dojechać samochodem, łatwo także autobusem.  Z Mosfellsbaer średnio co 1,5 h jeździ odjeżdża w tym kierunku autobus  nr 57 (a do Mosfellsbaer można się dostać autobusem nr 15, przesiadka na przystanku Haholt). Cały czas znajdujemy się w pierwszej strefie biletowej, więc przejazd z Reykjawiku nie wychodzi drogo, przy dobrym połączeniu można to zrobić na jednym bilecie, który uprawnia do przesiadki. 
Copyright © 2013 Strefa Obrazu. Wszystkie zdjęcia oraz teksty publikowane na tej stronie są objęte ochroną praw autorskich
Powered by Create your own unique website with customizable templates.